sobota, 2 lutego 2013

Kapuczina


Kolejna sesja z Kapucziną była udana choć dzień był mroźny, ja zmęczona, a Paulina w środku sesyjnego zamieszania. Obu nam przydała się chwila wytchnienia na łonie przyrody. 


Nie obeszło się oczywiście bez marudzących przechodniów (co Ci ludzie robią o godzinie 12.00 w lesie w dzień powszedni?!), miłej staruszki z psem i jej opowieści jak to wszystko zniszczą i zrównają z ziemią. Trochę się nałaziłyśmy po śniegu. Podziwiam Paulinę, że mi ufa i szła bez marudzenia mimo, że wyprowadziłam ją nie wiadomo gdzie. Może fakt, że miałam mapkę w ręku trochę ją uspokajał.

Z sesji na sesję wydaje mi się, że idzie mi coraz lepiej. Zaczynam rozumieć co Kapuczina chce zobaczyć, ale nadal się docieramy w wielu kwestiach. Biorę sobie jej uwagi do serca i doskonale mój warsztat. Zobaczymy co z tego dalej wyniknie.





Na zdjęciach Kapuczina
aparat: Canon 500D
obiektyw: Canon 50mm/f. 1.8